Witaj Zbyszku. Spory czas temu zamieściłeś swój komentarz. Czasami w myślach wracałem do tego jak mam na niego odpowiedzieć, żeby nie urodzić w Twojej głowie dodatkowych pytań, które nie byłyby związane z tym jak „wszystko” jest niepojęte, ale z tym, że po prostu wyraziłem się mało precyzyjnie.

Opis Shihana odczuwa silny ból ramienia, na skórze pojawiają się siniaki, a palce zwijają się w przykurczu. Lekarze wstrzykują jej więc botoks, dzięki czemu momentalnie odzyskuje władze w ręce. Tyle tylko, że na efekt działania botoksu trzeba przeważnie poczekać dwa dni. Z kolei Yvonne początkowo skarży się na silne pieczenie oczu, a potem z dnia na dzień przestaje widzieć. Ale kiedy trafia do szpitala, lekarze zauważają, że podczas rozmowy ciągle nawiązuje kontakt wzrokowy. Chociaż przypadki te są skrajnie różne, to ich przyczyna jest taka sama zaburzenia psychosomatyczne, których źródła tkwią w psychice i w książce historie siedmiorga pacjentów neurolożki Suzanne O'Sullivan mogą wydawać się nam nieprawdopodobne. Jednak, jak pokazują badania, nawet u co trzeciej osoby zgłaszającej się do internisty występują objawy, które nie mają fizycznej przyczyny. Nie jest to diagnoza, którą lekarz chce postawić, a pacjent usłyszeć. Wszystko jest w Twojej głowie to wciągająca opowieść o zaburzeniach, które wciąż stanowią zagadkę dla współczesnej medycyny, sekretach, które kryją się w naszych głowachKsiążka otrzymała prestiżową nagrodę literacką Wellcome Book Prize, przyznawaną corocznie w Wielkiej Brytanii tytułom dotyczącym zdrowia.
W 2011 roku w mieście Le Roy w stanie Nowy Jork wybuchła epidemia. W ciągu kilku tygodni trzynaście uczennic lokalnego liceum doznało napadów tików, które przypominały zespół Tourette’a: wierzganie nogami, wymachiwanie rękami i jąkanie się. Objawy w niektórych przypadkach były tak ciężkie, że nastolatki musiały zacząć korzystać z wózków inwalidzkich z uwagi na ryzyko
Shihana odczuwa silny ból ramienia, na skórze pojawiają się siniaki, a palce zwijają się w przykurczu. Lekarze wstrzykują jej więc botoks, dzięki czemu momentalnie odzyskuje władze w ręce. Tyle tylko że na efekt działania botoksu trzeba przeważnie poczekać dwa dni. Z kolei Yvonne początkowo skarży się na silne pieczenie oczu, a potem z dnia na dzień przestaje widzieć. Ale kiedy trafia do szpitala, lekarze zauważają, że podczas rozmowy ciągle nawiązuje kontakt wzrokowy. Chociaż przypadki te są skrajnie różne, to ich przyczyna jest taka sama – zaburzenia psychosomatyczne, których źródła tkwią w psychice i emocjach. Przedstawione w książce historie siedmiorga pacjentów neurolożki Suzanne O’Sullivan mogą wydawać się nam nieprawdopodobne. Jednak, jak pokazują badania, nawet u co trzeciej osoby zgłaszającej się do internisty występują objawy, które nie mają fizycznej przyczyny. Nie jest to diagnoza, którą lekarz chce postawić, a pacjent usłyszeć. Wszystko jest w Twojej głowie to wciągająca opowieść o zaburzeniach, które wciąż stanowią zagadkę dla współczesnej medycyny, sekretach, które kryją się w naszych głowach… Książka otrzymała prestiżową nagrodę literacką Wellcome Book Prize, przyznawaną corocznie w Wielkiej Brytanii tytułom dotyczącym zdrowia.
Nie dajcie się zwieść tytułowi Wszystko jest w twojej głowie – O’Sullivan nie opisuje tutaj chorób i objawów wywołanych emocjami czy psychiką po to, żeby powiedzieć nam „no i widzicie, to wszystko bujda na resorach, tak naprawdę nie boli Was brzuch kiedy macie publicznie przemawiać, to wszystko jest w waszych głowach”. Fragment rozdziału 1 „Łzy”Dyplom lekarza uzyskałam w 1991 roku. Pierwszy poważny dylemat, przed którym stają świeżo upieczeni medycy, to wybór specjalizacji. Pewne rzeczy wiecie od razu. Chcecie operować ludzi albo nie. Chcecie pomagać w nagłych sytuacjach zagrożenia życia lub zdrowia albo wolicie inny rodzaj pracy. Niektórzy chcą pracować w laboratoriach jako naukowcy. Inni wolą bezpośredni kontakt z pacjentami. Medycyna przyjmie z otwartymi ramionami każdą z tych osób. A jednak nie wszystkie zawodowe decyzje, które musicie podjąć, są tak oczywiste. Marzycie o chirurgii, ale którą dokładnie częścią ludzkiego ciała chcecie się zajmować? Może sercem? To fascynujący i bardzo ważny narząd – jeśli zatrzyma się choćby na chwilę, już stanowi to zagrożenie dla życia pacjenta. A może wolicie doświadczyć wzlotów i upadków walki z komórkami nowotworowymi?Pomimo całego ogromu możliwości od wczesnych lat studiów wiedziałam, jaka będzie moja decyzja. Chciałam być neurologiem. Dokonując tego wyboru, myślałam, że wiem, co to oznacza i dokąd mnie zaprowadzi. Pragnęłam naśladować moich nauczycieli – ludzi, którzy byli dla mnie inspiracją. Podobał mi się detektywistyczny aspekt tej pracy, odszyfrowywanie zagadkowych komunikatów wysyłanych przez system nerwowy, odkrywanie wszystkich możliwych błędów naszego umysłu. Wyobraźcie sobie mężczyznę, który nie może podnieść prawej nogi i stracił czucie w lewej. W którym miejscu uszkodzony jest jego system nerwowy? Co to za choroba? Albo wyobraźcie sobie kobietę, która czuje się zupełnie dobrze, ale nie potrafi pisać i nie rozpoznaje swoich palców. Jeśli poprosicie ją, żeby powiedziała, który z jej palców jest palcem wskazującym, nie będzie w stanie tego zrobić. Uszkodzenie której części mózgu jest tego przyczyną? Choroby neurologiczne przejawiają się w osobliwy i niejednoznaczny sposób. Szczotkowanie zębów może wywołać pewnego rodzaju napad padaczkowy. Zjedzenie czegoś słonego może spowodować dziwny, przemijający staż specjalizacyjny w zakresie neurologii rozpoczęłam w 1995 roku. Spodziewałam się, że pod moją opiekę trafią pacjenci, których mózgi, nerwy i mięśnie nie funkcjonują prawidłowo – ludzie cierpiący na stwardnienie rozsiane, udar, migrenę, padaczkę. Nie mogłam wtedy przewidzieć, jak bardzo zaangażuję się w leczenie chorób, których źródło tkwi nie w ciele, lecz w tego, jak umysł wpływa na ciało, można dostrzec wszędzie. Niektóre z nich są tak powszechne, że nie widzimy w nich niczego niezwykłego. Łzy to słona woda produkowana przez znajdujące się w oku kanaliki. Są fizjologiczną odpowiedzią na doświadczane przez nas uczucia. Płaczę, kiedy odczuwam smutek, ale także wtedy, gdy jestem szczęśliwa. Wspomnienie, kilka taktów jakiegoś utworu, malowidło – wszystko to może doprowadzić nas do łez. Płaczemy ze złości lub ze śmiechu. Natychmiastowość tego zjawiska zawsze mnie ciało wyraża emocje na wiele różnych sposobów. Rumienimy się, kiedy naczynia krwionośne głowy oraz szyi rozszerzają się i napływa do nich więcej krwi niż zwykle. To natychmiastowa, widoczna na zewnątrz zmiana fizyczna, która odzwierciedla wewnętrzne uczucie zażenowania lub szczęścia. Kiedy coś takiego mi się przytrafia, nie umiem tego kontrolować. To ważne spostrzeżenie. Rumieńce zdradzają moje uczucia i chociaż same w sobie powiększają moje zażenowanie, nie potrafię im ciało reaguje gwałtowniej niż tylko krótkotrwałym zarumienieniem czy niestosownymi łzami. W odpowiednich okolicznościach łatwo zaakceptować nawet przesadne reakcje ciała na doświadczane emocje. Dziewiętnastowieczny pisarz francuski Stendhal w książce pod tytułem Rzym, Neapol i Florencja opisał, jak się czuł, kiedy po raz pierwszy zobaczył wspaniałe florenckie freski: „Poczułem gwałtowne kołatanie serca, wyschło we mnie źródło życia; szedłem, bojąc się, że za chwilę upadnę na ziemię”. Być może niektórym z nas opis Stendhala wyda się nieco przesadzony, ale dla innych będzie zupełnie oczywiste, że pod człowiekiem, który po raz pierwszy widzi freski Giotta, uginają się nogi, a jego serce gubi współcześnie zdarzają się przypadki zasłabnięcia z powodu silnego przypływu emocji. Pomyślcie na przykład o młodych ludzi mdlejących na koncertach muzyki pop. Oczywiście, wiele takich omdleń można wytłumaczyć, odwołując się jedynie do procesów fizjologicznych. Młoda dziewczyna pośrodku tłumu ludzi, ścisk, upał; jej naczynia krwionośne rozszerzają się, żeby obniżyć temperaturę ciała, krew odpływa z głowy i gromadzi się w żyłach, przez chwilę jej mózg jest pozbawiony tlenu, dziewczyna opada więc z sił i traci przytomność. Jej omdlenie to nic więcej niż tylko fizyczna odpowiedź na fizyczny jednak naukowcy przyjrzeli się dokładniej temu zjawisku, odkryli, że nie każdy przypadek chwiejącego się, omdlewającego nastolatka można wytłumaczyć w ten sposób. W 1995 roku „New England Journal of Medicine” opublikował artykuł, którego autorzy przeprowadzili wywiady z młodymi ludźmi, którym zdarzyło się zemdleć w trakcie koncertu. Z czterystu osób, którym udzielono pomocy medycznej, przebadano czterdzieści. Szesnaście przypadków utraty przytomności było spowodowanych wyłącznie przyczynami fizycznymi – przegrzaniem i odwodnieniem, które doprowadziły do spadku ciśnienia tętniczego i odpływu krwi z mózgu, co w rezultacie wywołało omdlenie. Inne osoby wpadły w panikę, kiedy uświadomiły sobie, że są uwięzione w tłumie; panika wywołała u nich hiperwentylację, a hiperwentylacja spowodowała obkurczenie naczyń krwionośnych prowadzących do mózgu, co także doprowadziło do krótkiego omdlenia. Lekarze zauważyli jednak, że nie każde zasłabnięcie było spowodowane przegrzaniem, odwodnieniem lub tłokiem. Niektóre z nich można było przypisać tylko jednemu czynnikowi – niezwykle silnym emocjom. Okazało się więc, że istnieją także zasłabnięcia na tle emocjonalnym, w których czynniki fizyczne nie mają żadnego z nas bez trudu przyjmuje do wiadomości istnienie tego typu zjawisk. Wiemy, że dłoń może zadrżeć, kiedy podpisujemy akt zawarcia małżeństwa, i że na czoło mogą nam wystąpić krople potu, kiedy jesteśmy zmuszeni do wygłoszenia przemówienia. To fizjologiczna odpowiedź naszego ciała na stres. Takie reakcje mają zawsze jakiś cel, choć nie zawsze jest on oczywisty. Impuls tego samego rodzaju powodował, że serce jaskiniowca zaczynało bić szybciej, żeby mógł uciec przed włochatym mamutem. Ale co się dzieje, gdy fizyczne reakcje naszego ciała na emocje nie są prawidłowe? W końcu w każdej chwili funkcjonowanie dowolnego układu czy narządu naszego ciała może ulec zakłóceniu. Każda żywa komórka może zacząć się dzielić w niekontrolowany sposób i ulec zrakowaceniu. Albo w ogóle przestać się dzielić, jak ma to miejsce w przypadku wypadania włosów. Każdej wytwarzanej przez nasze ciało substancji może być za dużo lub za mało, tak jak dzieje się to w przypadku nadczynności lub niedoczynności tarczycy. Fizyczna odpowiedź naszego ciała na stres także bywa czasami przesadna. Gdy do tego dochodzi, coś, co było normalne, przestaje takie być i mamy do czynienia z „psychosomatyczny” odnosi się do objawów fizycznych, których przyczyna leży w sferze psychiki. Przykładem reakcji psychosomatycznych może być pojawienie się łez lub czerwienienie się; są to jednak normalne zjawiska, które nie świadczą o chorobie. O chorobie psychosomatycznej możemy mówić tylko wtedy, gdy objawy są niezwykłe, upośledzają nasze funkcjonowanie lub pogarszają nasz stan zdrowia. We współczesnym społeczeństwie popularny jest pogląd, że możemy poprawić nasze samopoczucie pozytywnym myśleniem. Kiedy jesteśmy chorzy, przekonujemy sami siebie, że odpowiednie nastawienie zwiększy nasze szanse na powrót do zdrowia. Jestem pewna, że to prawda. Większość z nas nie zdaje sobie jednak sprawy, jak często ludzie robią coś wręcz przeciwnego – nieświadomie wpędzają się w chorobę. Oczywiście istnieje kilka schorzeń, które powszechnie wiążemy ze stresem. Większość z nas wie, że stres podnosi ciśnienie krwi i zwiększa naszą podatność na wrzody żołądka. Ale ile osób jest świadomych tego, że emocje mogą doprowadzić nas do poważnej niepełnosprawności, której nie da się wytłumaczyć żadną chorobą fizyczną?Zaburzenia psychosomatyczne to stan, w którym osoba doświadcza uciążliwych objawów fizycznych – wywołujących cierpienie i upośledzających jej funkcjonowanie – nieznajdujących wystarczającego wyjaśnienia w wynikach badań medycznych. To zaburzenia, które nie przypominają żadnych innych chorób. Nie obowiązują tu żadne zasady. Każda część ciała może zachorować. U niektórych osób zaburzenia te wywołują ból (pomyślcie o dzieciach, które boli brzuch, kiedy są prześladowane w szkole). U niektórych wpływają z kolei na pracę serca. Całkiem często zdarza się, że człowiek poddany długotrwałemu stresowi doświadcza palpitacji serca. Tego rodzaju objawy są dość powszechne, choroby psychosomatyczne mogą jednak manifestować się także w dużo bardziej drastyczny sposób: poprzez paraliż, drgawki czy niemal każdy rodzaj niepełnosprawności. To choroby, które rodzą się w umyśle i spektrum ich objawów jest ograniczone jedynie kreatywnością ludzkiego umysłu. Pomyślcie teraz o dowolnym objawie fizycznym – możecie być pewni, że jest gdzieś osoba, której umysł wyprodukował ten więcej jedna trzecia pacjentów zgłasza się do internistów z objawami niemającymi medycznego uzasadnienia. Oczywiście niewyjaśniony objaw nie musi być objawem psychosomatycznym. Część z tych osób cierpi na przemijające choroby, których nie da się wykryć za pomocą standardowych badań. Wiele wirusowych infekcji jest niewykrywalnych. Pojawiają się i znikają. Nie wiemy, z czym dokładnie mieliśmy do czynienia, ale skoro czujemy się lepiej, nie ma to dla nas większego znaczenia. W innych przypadkach złemu samopoczuciu towarzyszą nieprawidłowe wyniki badań i objawy, które może dostrzec lekarz, a jednak przyczyna dolegliwości wciąż pozostaje nieznana. Zawsze będziemy mieli do czynienia z chorobami stanowiącymi wyzwanie dla nauki. Każdego roku naukowcy odkrywają przyczyny wcześniej niewyjaśnionych schorzeń, niektórzy pacjenci zdążą więc otrzymać prawidłową diagnozę na czas. Ale wśród osób doświadczających objawów fizycznych, którym nie przypisano żadnej diagnozy, jest spora grupa ludzi, u których nigdy nie rozpozna się żadnej choroby somatycznej, bo po prostu nie ma czego rozpoznawać. U osób tych niemające medycznego wytłumaczenia objawy pojawiają się wyłącznie lub częściowo z powodów psychologicznych lub behawioralnych. Choroby psychosomatyczne to zjawisko o światowym zasięgu, na które kultura czy system opieki zdrowotnej wpływają w niewielkim stopniu. W 1997 roku Światowa Organizacja Zdrowia przeprowadziła badanie dotyczące częstości zgłaszania objawów psychosomatycznych lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej w piętnastu miastach w różnych zakątkach świata – w Stanach Zjednoczonych, Nigerii, Niemczech, Chile, Japonii, Włoszech, Brazylii oraz w Indiach. W każdym z miast zmierzono częstotliwość występowania „medycznie niewyjaśnionych objawów” (to znaczy objawów o przyczynie psychosomatycznej). Okazało się, że ciężkie przypadki zaburzeń psychosomatycznych są rzadkie, ale już te łagodniejsze występują całkiem często. Dwadzieścia procent pacjentów doświadczyło przynajmniej sześciu niewyjaśnionych objawów, co wystarczało do znacznego pogorszenia jakości ich życia. Co ciekawe, kraje rozwinięte i rozwijające się były bardzo podobne pod względem wskaźnika niewyjaśnionych objawów. Różnice w dostępności opieki zdrowotnej nie wpłynęły na częstość występowania zaburzeń. Ludzie dotknięci tymi zaburzeniami często korzystali z usług zdrowotnych i z powodu swojej niepełnosprawności opuścili wiele godzin które występują tak często (dotykają dwudziestu procent pacjentów na całym świecie), muszą mieć finansowy wpływ na system opieki zdrowotnej, ale bardzo trudno go zmierzyć. Ci, którzy próbowali to zrobić, otrzymali zaskakujące wyniki. Z przeprowadzonego w 2005 roku w Bostonie badania wynika, że pacjenci z objawami psychosomatycznymi kosztują system opieki zdrowotnej dwa razy więcej niż pacjenci bez takich objawów. Otrzymane wyniki ekstrapolowano, żeby oszacować, ile pieniędzy wydaje się rocznie na leczenie zaburzeń psychosomatycznych w USA. Okazało się, że jest to 256 miliardów dolarów. Dla porównania w 2002 roku na leczenie cukrzycy, szeroko rozpowszechnionej choroby z wieloma zagrażającymi życiu komplikacjami, wydano w Stanach 132 miliardy psychosomatyczne to coś innego niż zaburzenia neurologiczne. Są przedmiotem badań psychologii i psychiatrii. Ja nie jestem psychiatrą, jestem neurologiem. Na pierwszy rzut oka moje zainteresowanie zaburzeniami psychosomatycznymi i to, jak często się z nimi stykam, może się wydawać niezrozumiałe. Wszystko staje się jednak jasne, kiedy uświadomicie sobie, że właśnie dlatego, iż nie jestem psychiatrą, spotykam tak wielu pacjentów z tego typu problemami. Koniec końców, gdybyście zemdleli lub cierpieli na silne bóle głowy, to czy poszlibyście do psychiatry? W zaburzeniach psychosomatycznych objawy fizyczne maskują problemy emocjonalne. Skoro objawy te ukrywają emocjonalne napięcie będące ich źródłem, to siłą rzeczy osoby, u których te objawy występują, szukają jakiejś choroby somatycznej tłumaczącej ich stan. Po diagnozę idą do lekarzy zajmujących się chorobami somatycznymi, a nie do psychiatrów. Ci, których boli brzuch, udają się do gastroenterologów, ci, którzy doświadczają kołatania serca, idą do kardiologów, a ci, którzy przestali wyraźnie widzieć, korzystają z pomocy okulisty i tak dalej. Ponieważ każdy z tych specjalistów styka się z trochę innymi zaburzeniami niż pozostali oraz inaczej je kategoryzuje i leczy, trudno w pełni dostrzec skalę najczęstsze objawy psychosomatyczne to zmęczenie i ból. Trudno ocenić natężenie tych objawów, ponieważ nie da się ich obiektywnie zmierzyć, pacjent może o nich jedynie opowiedzieć. Psychosomatyczne dolegliwości, z jakimi mają do czynienia neurolodzy, najczęściej objawiają się utratą funkcji, na przykład paraliżem albo utratą słuchu. Pacjent subiektywnie doświadcza tego rodzaju deficytów, ale istnieją sposoby, dzięki którym można, przynajmniej częściowo, zweryfikować te doniesienia i dokonać obiektywnego pomiaru funkcji. Neurolodzy mają narzędzia, aby odróżnić niepełnosprawność o podłożu organicznym od tej o przyczynach psychologicznych. Dlatego też dużo częściej niż inni specjaliści stawiają pacjentom diagnozę zaburzenia psychosomatycznego. Stąd wzięło się moje zainteresowanie tym więcej jedna trzecia pacjentów poradni neurologicznych prezentuje objawy neurologiczne, dla których lekarze nie znajdują wyjaśnienia. W takich przypadkach często się podejrzewa, że przyczyna dolegliwości ma podłoże emocjonalne. Sytuacja, w której pacjent słyszy, że jego fizyczne dolegliwości mają psychologiczne przyczyny, jest dla niego trudna. Trudno mu taką diagnozę zrozumieć, a co dopiero zaakceptować. Lekarze również nie lubią stawiać tego typu diagnozy, bo, po pierwsze, boją się wzbudzić złość pacjenta, a po drugie, boją się, że mogli coś przeoczyć. Pacjenci często czują się uwięzieni w szarej strefie pomiędzy światem medycyny somatycznej a światem psychiatrii, w której nikt z przedstawicieli obu tych dziedzin nie bierze za nich pełnej odpowiedzialności. Ci, którzy nie potrafią zaakceptować diagnozy, często szukają opinii kolejnych lekarzy, mając nadzieję, że uzyskają inne wyjaśnienie, a także potwierdzenie własnego cierpienia. Pacjenci są tak zdesperowani w swoich poszukiwaniach, że z rozczarowaniem przyjmują kolejne prawidłowe wyniki badań. Niektórzy zaczynają uważać samych siebie za niezdiagnozowanych, a inni za nieuleczalnie chorych, ponieważ wszystko jest dla nich lepsze niż upokarzająca diagnoza zaburzenia psychicznego. Społeczeństwo surowo osądza chorych psychicznie i pacjenci zdają sobie z tego początku kariery medycznej miałam nieco inne poglądy na temat zaburzeń psychosomatycznych. Praca z pacjentami psychosomatycznymi, w odróżnieniu od pracy z pacjentami cierpiącymi na prawdziwe choroby, nie była zgodna z moimi oczekiwaniami. Moje zainteresowanie zaburzeniami tego typu budziło się powoli, głównie dzięki temu, że coraz częściej stykałam się z podobnymi przypadkami. Później, kiedy na nowym stanowisku rzucono mnie na głęboką wodę, moje zainteresowanie tym tematem szybko jak większość lekarzy, pierwsze doświadczenia z zaburzeniami psychosomatycznymi zdobyłam jeszcze jako studentka. Kiedy poznajecie pierwszego pacjenta zgłaszającego dolegliwości fizyczne, których nie da się wyjaśnić żadną chorobą somatyczną, odsyłacie go do innego lekarza. Chcecie przecież zdobywać wiedzę na temat chorób somatycznych, a taki pacjent niczego was o nich nie nauczy. Potem kończycie studia medyczne i zostajecie lekarzem stażystą. Jesteście wtedy czymś w rodzaju maszynki do oceny stanu zdrowia pacjentów. Działacie na pierwszej linii frontu, próbujecie postawić właściwą diagnozę, a potem przedstawić ją lekarzowi specjaliście i uzyskać jego aprobatę. Dzielicie pacjentów na tych bardziej i mniej chorych. Osoba z chronicznymi, niewyjaśnionymi dolegliwościami bólowymi ląduje na końcu waszej listy. Jeśli nikt inny nie znalazł przyczyn jej bólu, to wam też raczej się to nie uda. Szeregujecie choroby nie według tego, jak wiele cierpienia przysparzają pacjentowi, ale według własnych kryteriów oceny powagi schorzenia. A to właśnie powaga choroby jest tą kwestią, w której lekarz i pacjent nierzadko miewają zupełnie odmienne zaczęłam specjalizację z neurologii, miałam dużo częściej do czynienia z zaburzeniami psychosomatycznymi. Stawałam się coraz bardziej świadoma tego, że ogromna liczba osób przekraczających próg naszej przychodni ma objawy, których przyczyną nie jest choroba nerwów ani mózgu, tylko stres. Mimo to podobnie jak wielu moich kolegów uważałam, że moja rola ogranicza się do wykluczenia choroby neurologicznej. Stawiałam diagnozę i umywałam ręce. Na skutek rotacyjnego charakteru stanowisk szkoleniowych danego pacjenta mogłam zobaczyć zaledwie raz w życiu, było mi więc łatwo przyjąć taką postawę. Mam dobre wiadomości. Nie ma pan guza mózgu. Pański ból głowy nie ma żadnych poważnych przyczyn. I na tym czas później poznałam Brendę. Była nieprzytomna podczas naszego pierwszego spotkania, a także podczas większości kolejnych spotkań. Brenda trafiła na izbę przyjęć po serii napadów drgawek. Dyżurujący lekarz zbadał ją i zarządził przyjęcie jej do szpitala. Byliśmy na oddziale, kiedy ją przywieziono. Cofnęliśmy się z przestrachem, kiedy łóżko na kółkach przemknęło obok nas. Na izbie przyjęć stan Brendy był stabilny, ale kiedy portier wiózł ją na oddział, zaczął się kolejny atak. Portier i pielęgniarka, która mu towarzyszyła, zaczęli biec. Na oddziale szybko nałożono Brendzie na twarz maskę tlenową, a dwie pielęgniarki bezskutecznie próbowały ułożyć ją na boku. Łóżko z Brendą stanęło chwilowo obok dyżurki pielęgniarek, inni pacjenci i ich rodziny wytężali więc wzrok, żeby zobaczyć, co się dzieje. Pielęgniarka podała mi strzykawkę wypełnioną roztworem diazepamu. Próbowałam wbić igłę w młócące powietrze ramię, ale wciąż mi się ono kolejny lekarz, który pomógł mi unieruchomić Brendę. Powoli wstrzyknęłam lek do żyły. Cofnęliśmy się i czekaliśmy, aż zastrzyk zacznie działać, ale nic się nie zmieniło. Czułam na karku spojrzenia przyglądających mi się osób. Odetchnęłam z ulgą, kiedy usłyszałam, jak bardziej doświadczony ode mnie lekarz krzyczy, żeby wezwać anestezjologa. Przez kolejnych dziesięć minut Brenda na przemian uspokajała się i dostawała drgawek. Wreszcie pojawili się lekarze i ratownicy z oddziału intensywnej terapii. Dwukrotnie zaaplikowali jej jedyny lek, jaki można było zastosować na oddziale neurologicznym bez narażania pacjentki na niebezpieczeństwo, ale nie osiągnęli żadnego rezultatu. Cały oddział z zapartym tchem przyglądał się, jak portier i anestezjolog w pośpiechu wyprowadzają łóżko, na którym leżała zobaczyłam Brendę następnego dnia, z trudem ją rozpoznałam. Leżała na oddziale intensywnej terapii, była zaintubowana, respirator kontrolował jej oddech. Drugą rurkę włożono jej przez nos do żołądka. Oczy miała zaklejone taśmą, włosy mocno związane z tyłu. Nie udało się opanować jej ataków, dlatego wprowadzono ją w stan śpiączki medycznej. Za każdym razem, gdy lekarze próbowali odstawić leki i wybudzić ją ze śpiączki, napady powracały. W ciągu następnych dwóch dni Brenda otrzymywała coraz większe dawki leków przeciwpadaczkowych. Zmieniła się w tym okresie nie do poznania. Jej skóra stała się blada i woskowata, brzuch był strasznie rozdęty, ale ataki nie dnia wszyscy staliśmy wokół łóżka Brendy i obserwowaliśmy ją. Neurolożka poprosiła nas wcześniej, żebyśmy byli obecni przy następnej próbie odstawienia leków usypiających. Już po dziesięciu minutach zauważyliśmy pierwsze oznaki tego, że Brenda się budzi. Zakaszlała pomimo rurki intubacyjnej w gardle, a jej dłonie zaczęły zaciskać się na wszystkim, co znalazło się w ich zasięgu. – Jak się pani czuje? Znajduje się pani w szpitalu, ale wszystko jest w porządku – pielęgniarka ścisnęła dłoń zamrugała oczami i pociągnęła za rurkę intubacyjną. – Czy możemy to już wyjąć? – zapytała pielęgniarka, ale lekarz z oddziału intensywnej terapii odpowiedział, że jeszcze na to za spojrzała prosto w oczy pielęgniarki, bezbłędnie rozpoznając w niej najżyczliwszą osobę w pokoju. Zakaszlała, a po jej twarzy zaczęły spływać łzy. – Miała pani napad, ale teraz wszystko jest już w noga Brendy zaczęła się trząść. – Nadchodzi kolejny atak. Czy powinniśmy znów podać leki usypiające? – zapytał ktoś. – Nie – odpowiedziała objęły drugą nogę i stał się bardziej gwałtowne. Oczy Brendy, przez chwilę otwarte i przytomne, teraz znów powoli się zamykały. Kiedy drgawki zaczęły obejmować kolejne części jej ciała, zapiszczało znajdujące się z tyłu urządzenie do pomiaru poziomu tlenu. – Teraz? – zapytał pełen napięcia głos. Strzykawka była już przygotowana. – To nie jest napad – powiedziała spojrzenia. – Proszę wyjąć rurkę intubacyjną. – Obniżył jej się poziom nasycenia tlenem. – Owszem, ponieważ wstrzymuje oddech. Zaraz zacznie oddychać z Brendy poczerwieniała, plecy wygięły się w łuk, a jej kończynami wstrząsnęły gwałtowne drgawki. Pełni współczucia wstrzymaliśmy oddech. – To nie jest napad padaczkowy. To napad rzekomopadaczkowy – stwierdziła neurolożka. Kiedy wypowiedziała te słowa, Brenda, ku naszej wielkiej uldze, gwałtownie zaczerpnęła godziny później Brenda siedziała na łóżku, a po jej policzkach płynęły wielkie łzy. Wtedy widziałam ją po raz ostatni. Był to też jedyny raz, kiedy widziałam ją całkowicie przytomną. Nigdy nie zamieniłam z nią nawet tego samego dnia spotkałam się z innymi stażystami w pokoju socjalnym i opowiedziałam im o Brendzie. – Słyszeliście o tej kobiecie, którą przez niemal tydzień utrzymywano w śpiączce na oddziale intensywnej terapii? Okazało się, że nie ma padaczki. Jest zupełnie zdrowa!Dopiero kilka lat później w pełni uświadomiłam sobie, jak bardzo cała ta sytuacja była niebezpieczna dla Brendy. Jeszcze dłużej zajęło mi zrozumienie, że moje słowa były dla niej krzywdzące. Przechodząc kolejne etapy szkolenia, zaczęłam lepiej rozumieć zaburzenia psychosomatyczne. Musiałam jednak zakończyć cały cykl kształcenia, żeby w pełni dojrzeć jako emocje są nierozerwalnie powiązane z naszym ciałem, zatem wszystko to, co dzieje się w głowie, znajduje swoje odzwierciedlenie nie tylko w myślach, czy zachowaniach, ale także w ciele. Część z tych zachowań, to reakcje fizjologiczne oddające to, co dzieje się w naszym organizmie: przyspieszony oddech na skutek stresu, czy skurcz w żołądku w obliczu wyzwań i sytuacji wywołujących lęk. Niekiedy pacjenci pierwotnie odczuwają dolegliwości fizyczne nie utożsamiając i nie łącząc ich z emocjami – wówczas faktycznie odczuwany ból, czy dyskomfort staje się przyczyną wizyty u lekarza. Niedawno miałam niewątpliwą przyjemność zapoznać się, a w zasadzie „połknąć w całości” (i to z zapartym tchem) książkę znanej brytyjskiej neurolożki Suzanne O’Sullivan pod tytułem Wszystko jest w twojej głowie. Och! Jaki wymowny jest ów tytuł. W książce znajdziemy opisy ekstremalnych przypadków pacjentów cierpiących na zaburzenia psychosomatyczne. I choć ich historie wydają się być skrajne i niespotykane, to początki objawów mogą wydawać się znajome wielu z nas. Autorka z wnikliwością Oliviera Sacksa i polotem Irvina Yaloma opisuje drogę przez jaką przeszła wraz ze swymi pacjentami. I choć autorka spogląda na mózg i umysł z perspektywy neurologa, to w jej podejściu nie braknie wiedzy z zakresu psychiatrii i psychologii, co czyni tę książkę wyczerpującą, zaskakującą i fascynującą wyprawą po niezbadanych wodach ludzkiej podświadomości. Widząc w gabinecie pacjenta, który wije się z bólu, traci przytomność, czy narzeka na dolegliwości, które utrudniają jego codzienne życie w różnych sferach, lekarze uruchamiają całą maszynę diagnostyczną, która oprócz skomplikowanych, bolesnych i kosztownych badań namnażających lęk i cierpienie pacjenta, niestety nie dostarcza żadnych informacji o sposobach pomocy. Badania przeprowadzone przez zespół badaczy z Wielkiej Brytanii 1) sprawiły, iż przeznaczono więcej środków na opiekę psychologiczną i psychiatryczną dla pacjentów – pozwoliło to zaoszczędzić znaczącą ilość budżetu przeznaczonego na kosztowne badania diagnostyczne, gdyż dzięki właściwej opiece szybciej udawało się dotrzeć do psychicznych problemów wywołujących kłopoty ze zdrowiem. „Niektórym ludziom wydaje się, że odwiedzajac psychiatrę i rezygnując z etykietki osoby chorej fizycznie, tracą usprawiedliwienie dla swojego cierpienia.” Już w 400 r. Hipokrates zauważył, że lekarz musi traktować pacjenta jako całość i że leczenie umysłu jest równie ważne jak leczenie ciała. Somatyzacja problemów psychicznych często spotyka się ze stygmatyzacją: nazywana jest histerią, hipochondrią. Pacjenci wstydzą się bólu, który wszak realnie odczuwają! Badania nie pokazują nic niepokojącego, a ból ani na moment nie traci na sile – to sprzyja pogrążaniu się w myślach o własnym szaleństwie, poczuciu odmienności, wyizolowania społecznego, utraty zaufania do lekarzy, a nawet własnych zmysłów. Choć zjawisko to może dotyczyć wielu z nas, niewiele miejsca zajmuje w codziennym dyskursie. Czy możliwy jest paraliż wywołany silnym lękiem i powrotem bolesnych wspomnień? Czy drgawki i utrata przytomności, objawy które niemalże książkowo opisują ataki epilepsji, mogą być wynikiem stresu związanego ze zmianą pracy i otoczenia? O tym, a także wielu innych przypadkach przeczytają Państwo w książce Wszystko jest w twojej głowie. 1 Łzy 92 Pauline 313 Matthew 664 Shahina 1055 Yvonne 1346 Alice 1817 Rachel 2208 Camilla 2679 Śmiech 310Podziękowania 325Indeks 327 Nasze emocje są nierozerwalnie powiązane z naszym ciałem, zatem wszystko to, co dzieje się w głowie, znajduje swoje odzwierciedlenie nie tylko w myślach, czy zachowaniach, ale także w ciele. Część z tych zachowań, to reakcje fizjologiczne oddające to, co dzieje się w naszym organizmie: przyspieszony oddech na skutek stresu, czy skurcz w żołądku w obliczu wyzwań i sytuacji wywołujących lęk. Niekiedy pacjenci pierwotnie odczuwają dolegliwości fizyczne nie utożsamiając i nie łącząc ich z emocjami – wówczas faktycznie odczuwany ból, czy dyskomfort staje się przyczyną wizyty u miałam niewątpliwą przyjemność zapoznać się, a w zasadzie „połknąć w całości” (i to z zapartym tchem) książkę znanej brytyjskiej neurolożki Suzanne O’Sullivan pod tytułem Wszystko jest w twojej głowie. Och! Jaki wymowny jest ów tytuł. W książce znajdziemy opisy ekstremalnych przypadków pacjentów cierpiących na zaburzenia psychosomatyczne. I choć ich historie wydają się być skrajne i niespotykane, to początki objawów mogą wydawać się znajome wielu z nas. Autorka z wnikliwością Oliviera Sacksa i polotem Irvina Yaloma opisuje drogę przez jaką przeszła wraz ze swymi pacjentami. I choć autorka spogląda na mózg i umysł z perspektywy neurologa, to w jej podejściu nie braknie wiedzy z zakresu psychiatrii i psychologii, co czyni tę książkę wyczerpującą, zaskakującą i fascynującą wyprawą po niezbadanych wodach ludzkiej w gabinecie pacjenta, który wije się z bólu, traci przytomność, czy narzeka na dolegliwości, które utrudniają jego codzienne życie w różnych sferach, lekarze uruchamiają całą maszynę diagnostyczną, która oprócz skomplikowanych, bolesnych i kosztownych badań namnażających lęk i cierpienie pacjenta, niestety nie dostarcza żadnych informacji o sposobach pomocy. Badania przeprowadzone przez zespół badaczy z Wielkiej Brytanii 1) sprawiły, iż przeznaczono więcej środków na opiekę psychologiczną i psychiatryczną dla pacjentów – pozwoliło to zaoszczędzić znaczącą ilość budżetu przeznaczonego na kosztowne badania diagnostyczne, gdyż dzięki właściwej opiece szybciej udawało się dotrzeć do psychicznych problemów wywołujących kłopoty ze zdrowiem.„Niektórym ludziom wydaje się, że odwiedzajac psychiatrę i rezygnując z etykietki osoby chorej fizycznie, tracą usprawiedliwienie dla swojego cierpienia.” Już w 400 r. Hipokrates zauważył, że lekarz musi traktować pacjenta jako całość i że leczenie umysłu jest równie ważne jak leczenie ciała. Somatyzacja problemów psychicznych często spotyka się ze stygmatyzacją: nazywana jest histerią, hipochondrią. Pacjenci wstydzą się bólu, który wszak realnie odczuwają! Badania nie pokazują nic niepokojącego, a ból ani na moment nie traci na sile – to sprzyja pogrążaniu się w myślach o własnym szaleństwie, poczuciu odmienności, wyizolowania społecznego, utraty zaufania do lekarzy, a nawet własnych zmysłów. Choć zjawisko to może dotyczyć wielu z nas, niewiele miejsca zajmuje w codziennym dyskursie. Czy możliwy jest paraliż wywołany silnym lękiem i powrotem bolesnych wspomnień? Czy drgawki i utrata przytomności, objawy które niemalże książkowo opisują ataki epilepsji, mogą być wynikiem stresu związanego ze zmianą pracy i otoczenia? O tym, a także wielu innych przypadkach przeczytają Państwo w książce Wszystko jest w twojej Gutral, Zdrowa głowa,
Opowieści o chorobach psychosomatycznych”. Są to książki, które klienci wybierali przy okazji zakupu „Wszystko jest w twojej głowie. Opowieści o chorobach psychosomatycznych” autorstwa Suzanne O'Sullivan. Burze w mózgu. Opowieści ze świata neurologii, książka wydana w 2019 roku. Zagadkowe objawy choroby u pacjentów powodują

Shihana odczuwa silny ból ramienia, na skórze pojawiają się siniaki, a palce zwijają się w przykurczu. Lekarze wstrzykują jej więc botoks, dzięki czemu momentalnie odzyskuje władze w ręce. Tyle tylko że na efekt działania botoksu trzeba przeważnie poczekać dwa dni. Z kolei Yvonne początkowo skarży się na silne pieczenie oczu, a potem z dnia na dzień przestaje widzieć. Ale kiedy trafia do szpitala, lekarze zauważają, że podczas rozmowy ciągle nawiązuje kontakt wzrokowy. Chociaż przypadki te są skrajnie różne, to ich przyczyna jest taka sama -zaburzenia psychosomatyczne, których źródła tkwią w psychice i emocjach. Przedstawione w książce historie siedmiorga pacjentów neurolożki Suzanne O`Sullivan mogą wydawać się nam nieprawdopodobne. Jednak, jak pokazują badania, nawet u co trzeciej osoby zgłaszającej się do internisty występują objawy, które nie mają fizycznej przyczyny. Nie jest to diagnoza, którą lekarz chce postawić, a pacjent usłyszeć. Wszystko jest w Twojej głowie to wciągająca opowieść o zaburzeniach, które wciąż stanowią zagadkę dla współczesnej medycyny, sekretach, które kryją się w naszych głowach? Książka otrzymała prestiżową nagrodę literacką Wellcome Book Prize, przyznawaną corocznie w Wielkiej Brytanii tytułom dotyczącym zdrowia.

Informacje o Co się przydarzyło+ Kiedy ciało+ Wszystko w głowie - 12863814854 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2023-04-29 - cena 151 zł
Wszystko jest w twojej głowie Autor: Suzanne O'Sullivan Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego wysyłka: niedostępny Shihana odczuwa silny ból ramienia, na skórze pojawiają się siniaki, a palce zwijają się w przykurczu. Lekarze wstrzykują jej więc botoks, dzięki czemu momentalnie odzyskuje władze w ręce. Tyle tylko że na efekt działania botoksu trzeba prz 24% rabatu 36,77 zł 48,09 zł niedostępny Liczba wyświetlanych pozycji:
Wojna domowa w twojej głowie. Rewelacyjna lektura dotycząca jakże ważnej części naszego ciała, a mianowicie MÓZGU. To przecież dzięki mózgowi robimy, myślimy i wykonujemy wszystko. Jest swego rodzaju punktem dowodzenia u każdego z nas.
Wszystko jest w twojej głowie Shihana odczuwa silny ból ramienia, na skórze pojawiają się siniaki, a palce zwijają się w przykurczu. Lekarze wstrzykują jej więc botoks, dzięki czemu momentalnie odzyskuje władze w ręce. Tyle tylko że na efekt działania botoksu trzeba przeważnie poczekać dwa dni. Z kolei Yvonne początkowo skarży się na silne pieczenie oczu, a potem z dnia na dzień przestaje widzieć. Ale kiedy trafia do szpitala, lekarze zauważają, że podczas rozmowy ciągle nawiązuje kontakt wzrokowy. Chociaż przypadki te są skrajnie różne, to ich przyczyna jest taka sama – zaburzenia psychosomatyczne, których źródła tkwią w psychice i w książce historie siedmiorga pacjentów neurolożki Suzanne O’Sullivan mogą wydawać się nam nieprawdopodobne. Jednak, jak pokazują badania, nawet u co trzeciej osoby zgłaszającej się do internisty występują objawy, które nie mają fizycznej przyczyny. Nie jest to diagnoza, którą lekarz chce postawić, a pacjent usłyszeć. Wszystko jest w Twojej głowie to wciągająca opowieść o zaburzeniach, które wciąż stanowią zagadkę dla współczesnej medycyny, sekretach, które kryją się w naszych głowach…Książka otrzymała prestiżową nagrodę literacką Wellcome Book Prize, przyznawaną corocznie w Wielkiej Brytanii tytułom dotyczącym zdrowia. Kategorie: Książki » Publikacje akademickie » Nauki społeczne » Psychologia, Psychoterapia Książki » Poradniki Książki » Publikacje akademickie » Nauki medyczne » Medycyna » Choroby, Terapia, Leki Książki » Publikacje specjalistyczne » Nauki społeczne » Psychologia, Psychoterapia Język wydania: polski ISBN: 9788323343233 EAN: 9788323343233 Liczba stron: 336 Wymiary: Waga: Sposób dostarczenia produktu fizycznego Sposoby i terminy dostawy: Odbiór osobisty w księgarni PWN - dostawa do 3 dni robocze InPost Paczkomaty 24/7 - dostawa 1 dzień roboczy Kurier - dostawa do 2 dni roboczych Poczta Polska (kurier pocztowy oraz odbiór osobisty w Punktach Poczta, Żabka, Orlen, Ruch) - dostawa do 2 dni roboczych ORLEN Paczka - dostawa do 2 dni roboczych Ważne informacje o wysyłce: Nie wysyłamy paczek poza granice Polski. Dostawa do części Paczkomatów InPost oraz opcja odbioru osobistego w księgarniach PWN jest realizowana po uprzednim opłaceniu zamówienia kartą lub przelewem. Całkowity czas oczekiwania na paczkę = termin wysyłki + dostawa wybranym przewoźnikiem. Podane terminy dotyczą wyłącznie dni roboczych (od poniedziałku do piątku, z wyłączeniem dni wolnych od pracy). canxop.
  • njzpoxm9is.pages.dev/220
  • njzpoxm9is.pages.dev/208
  • njzpoxm9is.pages.dev/159
  • njzpoxm9is.pages.dev/78
  • njzpoxm9is.pages.dev/56
  • njzpoxm9is.pages.dev/47
  • njzpoxm9is.pages.dev/268
  • njzpoxm9is.pages.dev/276
  • njzpoxm9is.pages.dev/10
  • wszystko jest w twojej głowie suzanne